piątek, 24 lutego 2012

Schooll kills creativity?

Będąc wczoraj na szkoleniu zobaczyłem film, który powinien zobaczyć każdy refleksyjny i konstruktywny nauczyciel. Myślę, że daje dużo do myślenia i jest inspirujący. Warto słuchać młodzieży (oczywiście filtrując i poddając konstruktywnej krytyce informacje zwrotne od nich), ponieważ można się wiele od niej nauczyć a przynajmniej podejmować próby bycia lepszym nauczycielem niezaleznie od tego, czy jest się "nauczycielem z powołania", czy traktuje się swój zawód tylko jak "rzemiosło".



poniedziałek, 20 lutego 2012

Profesor

Wczoraj odbyły się uroczystości związane z 90-tymi urodzinami Władysława Bartoszewskiego. Przy tej okazji przyszło mi wcześniej przejrzeć kilka stron z nim związanych, w tym, z komentarzami dotyczącymi tytułu profesora, którego osobiście nie używa, ale którego używają wobec niego inni. W rzeczy samej, Władysław Bartoszewski ma wiele doktoratów honoris causa, jeden tytuł profesora-gościa na jednym z niemieckich uniwersytetów, który otrzymał już -naście albo i -eścia lat temu, ale nie ma tytułu profesora zwyczajnego. Myślę jednak, że nazywanie go profesorem przez wielu ludzi nie przywiązujących wagi do tego, co napisałem we wcześniejszym zdaniu jest i uzasadnione i zasłużone. Słuchając jego wypowiedzi (z którymi można się zgadzać lub nie), czytając jego artykuły, książki nie można zaprzeczyć, iż jest wybitnym intelektualistą, oratorem, erudytą, człowiekiem niepokornym - nonkonformistą, z którego ust wypływa (najczęściej) mądrość (w tym życiowa) i który zapewne zostałby nazwany przez ludzi go znających mędrcem (stare, niemal zapomniane słowo), gdyby żył kilka wieków wcześniej. Ten tytuł został do niego "przyczepiony" przez ludzi, drogą prawie naturalną, wynikajacą z poznania jego dorobku pisarskiego, ale również z wystapień i działalności publicznej, gdzie pokazał, że jest rzeczywiście człowiekiem mądrym, zasługującym na nazwanie go profesorem. Dziwi mnie fakt, że tak wielu jego przeciwników ma mu to za złe, że on sam jest tak nazywany przez wielu ludzi (sam nie używa tego tytułu). To trochę podobna sytuacja do tej w szkołach ponadgimnazjalnych - do dziś wielu rodziców (szczególnie) używa wobec nauczycieli posiadających tytuł magistra (rzadziej doktora nauk) tytułu profesora i tak się do nich zwraca - młodzież częściej skrótowo: "sorze". Nikt nikomu nie ma za złe tej chyba już z dawien dawna - tradycji, mającej niegdyś podkreślać może i rangę samej szkoły a może i nauczycieli szkół ponadgimnazjalnych. Nikt pewnie też by się onie obraził (nie znam takiego przypadku), gdyby uczniowie i rodzice zwracali się do nauczycieli tych typów szkół per magister.
Wracajac do Władysława Bartoszewskiego myślę, że dla wielu ludzi jest on poprostu wzorem do naśladowania, wzorem postawy życiowej - nauczycielem, profesorem prawych, mądrych, działających zawsze pro publico bono sumień.